Witajcie! :D
Mam dużo do nadrobienia na blogu, nie tylko przez sesję na studiach, ale też wiele innych spraw. Po prostu było ciężko i z motywacją i z czasem. Chcę wrócić do formy w każdym tego słowa znaczeniu, dlatego blog też muszę wprowadzić w formę. :)
Jak już wspomniałam na stronce FB zacznę od zdjęć z wczesnej wiosny, Po dokładnym sprawdzeniu, okazuje się, że nawet od sesji... uwaga, uwaga... z marca! Wiele wiosennych zdjęć czeka już tylko na ukazanie się, ale będę działać po kolei.
Zanim jednak przejdę do zdjęć, pragnę podzielić się z Wami moją refleksją. Wchodząc ostatnio na stronę YouTube, w proponowanych wyświetliło mi się kilka filmików. Chcąc wejść w jeden z nich, przypadkiem kliknęłam w inny - w stylu "porady na udany związek". A że już zajęłam się czymś, to filmik tylko leciał sobie w telefonie i włączał się kolejny z serii, i kolejny... Przez cały ten czas myślałam sobie "Hmm, ciekawe czy faktycznie tak jest.", po czym doszłam do kilku wniosków:
1. Słuchałam już kiedyś podobnych głupot i kierując się tym, 'nawarzyłam bigosu' i tylko pogorszyłam relację.
2. Coś co jest bardzo przykre... ludzie muszą zasięgać porad jak rozmawiać z innymi, jak się zachowywać. Kiedyś ludzie uczyli się tego przez doświadczenie w codzienności i zasięgali porad najbliższych, matek, ojców... Dziś potrzebują porad internetowych, ponieważ związki po wielu wielu latach rozpadają się (ma to związek z rozpadem wartości osobistych i społeczności, ale nie zagłębiam się już w ten temat). Jeśli przykładowo jestem dorosłą osobą, której rodzice rozeszli się, to jakim są oni dla mnie autorytetem? Dlatego też szukamy jakichś porad u znajomych, specjalistów, ale też bardzo często w Internecie.
3. W związku z powyższym, uważam, że wielu ludzi przez ten rozpad więzów i wartości, utraciło swój instynkt. Szukają przepisów na życie, na udane związki i relacje, na poparcie i szacunek. Każdy człowiek jest inny i wyjątkowy, niepowtarzalny, zatem każdy związek, relacja, miłość, więź, będzie inne, różne i wyjątkowe. Nie ma gotowych przepisów. Różni ludzie w określonych sytuacjach na dane zachowanie mogą różnie zareagować. Możemy jedynie szukać wskazówek do dobrej komunikacji między sobą, do prawidłowego rozumienia się, ale nie do tego, co mówić i jak się uśmiechać, by kochać i być kochanym. Przecież miłość jest w nas wpisana, istnieje od początków ludzkości, odkąd jeden "Uga Buga z maczugą" spotkał drugiego i zaczęli razem działać. Nie potrafię lepiej opisać tej CECHY ludzi poszukujących pomocy i odpowiedzi, na pytanie "jak budować relacje przez trzymanie się zasad" znalezionych w poradnikach internetowych czy na kanałach YT, niż właśnie - BEZINSTYNKTOWNOŚĆ. A przecież instynkt to podstawa.
4. Wreszcie, przez gigantyczny postęp ludzkości, zapadła się ona w hiper-nowooświeceniową epokę, w której to nauka jest podstawą, jest nieomylna... lecz zmienia się z dnia na dzień. Nie mam nic przeciwko nauce, absolutnie! Chodzi mi tylko o to, że często jest ona stawiana ponad wszystko. "Reguły niepodważalne" Zapomina się jednak o tych wyjątkach od reguły, których jest niemało.
Mnie osobiście bliżej do romantyzmu niż do oświecenia. Nie raz już instynkt mnie nie zawiódł, a naukowe zasady owszem. Nie wspomnę już nawet o Internetach, bo chyba każdy wie o takim śmietnisku, które można znaleźć na jakichś typowych stronach, z memami albo bzdurami wymyślonymi od ręki przez kogokolwiek. Jeśli się już na prawdę chce czegoś dowiedzieć, jak poprawić swoją komunikację z innymi, to może lepiej porozmawiać o tym z osobą bardziej doświadczoną, która stanowi dla mnie autorytet, albo przeczytać jakąś mądrą książkę, ona była jakoś sprawdzona, zatwierdzona, cenzurowana.
Ja nie wierzę w "porady na udaną relację" czy na miłość. Przez takie wyuczanie się tekstów czy konkretnych gestów, zachowanie jest sztuczne, nie jest się sobą i to widać. Jasne, że kultura jest ważna, ale nie sztuczność. Albo czujesz się przy kimś dobrze, albo nie, albo ktoś cię szanuje albo nie, albo kogoś kochasz albo nie. Jest jedno ale - czy potrafisz to instynktownie określić? W relacjach zdarzają się kwasy i kłótnie, to jest normalne, ale najważniejsze jest zaufanie i umiejętność dochodzenia do kompromisów, nie - sztuczny uśmiech przez łzy, oddalanie się w uczuciu tęsknoty, lubienie tego i tamtego, i inne "zasady".
Trochę się rozpisałam, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Jutro znowu w drogę na Jasną Górę, 4-te podejście.Zapraszam teraz do oglądania zdjęć z marca. :)
O, widzę że reaktywujemy bloga i szukamy motywacji obydwie! :) Powodzenia i wytrwałości! :)
OdpowiedzUsuń