12 października 2014

Dorosłość

Cześć wszystkim! :)
  Kolejny post z cyklu "O różnych kwestiach życiowych". Jak ja dorastałam:
  Kiedy byłam malutka nie przejmowałam się wieloma rzeczami, jedynie tym, czy za to co robię dostanę po dupie od rodziców. Moje najgorsze kłótnie miałam z rodzeństwem, czasem z kuzynostwem i trwały chwilę, a obrażałam się na max kilkanaście minut. Każdy dzień był spontaniczny, nieplanowany i nasycony gamą przeróżnych i niesamowitych przygód. W ciągu jednego dnia byłam kilkoma osobami, mogłam wcielić się w kogo zechcę, wyobraźnia nie znała granic i nie było rzeczy niemożliwych.
  Mając już lat 10 zaczęłam odbierać pewne rzeczy inaczej, być bardziej świadoma i samodzielna, lecz wciąż tkwiła we mnie dusza "dziecka przygody", która wzywała mnie do biegania po łące, wspinania się na drzewa, zabawy "w dom", w policjantów, w pana i psa, "starego niedźwiedzia", zjeżdżania w kocu po schodach, czy wspinania się po klopsztandze (trzepak z rurami i sznurami na pranie).
  Kiedy miałam 14 lat myślałam sobie: "Ale ze mnie starszak, trzeba by zacząć być "normalniejszym", takią jak inni. Jeszcze 4 lata i będę DOROSŁA. W tedy to dopiero będę nudna jak moi rodzice." A byłam mała i głupia, postrzegłam świat zupełnie inaczej niż teraz.
  Tak na prawdę zaczęłam dorastać w 17.roku życia, przez falę różnych trudnych doświadczeń życiowych, przez które musiałam przejść samotnie. Dzięki różnym wydarzeniom "otworzyłam oczy", wiem jak bardzo się w tedy zmieniałam, a ludzie mieli na mnie ogromny wpływ. Bywały chwile słabości, dołowania się, może nawet depresji. Niektóre dni ciągnęły się jak wieczność, a wypełniały je tylko łzy i strach przed innymi. Jednak przez długie noce rozmyślań i modlitwy odżyła we mnie nadzieja i siła do życia. Wypełniła mnie jakaś moc. To dlatego w tak krótkim czasie udało mi się wiele osiągnąć. Może i inni o tym nie wiedzą, ale ważne, że wiem to ja i jestem z tego dumna. Jestem dumna, że nie dałam się pokonać opinią innych ludzi i ich krytykami, myślą, że jestem do niczego. Jestem wdzięczna wyjątkowym osobom, które pośród tego chaosu i czasu mojej burzliwej przemiany pomogły mi odbić się od dna brudu i oszczerstw (także dzięki mojej patronce Zuzannie), a w codzienności nauczyłam się dostrzegać wyjątkowość chwili, bo chwila choć krótka może zmienić całe życie. A jakie nasze życie jest, niezależnie od tego czy jesteśmy dorośli czy nie to zależy od nas.
  Mimo, iż jestem już dorosła, całkiem inaczej patrze na życie,ludzi i na świat to oddałabym jeden dzień swojego życia, by choć na chwile móc znów być dzieckiem i powrócić do tych szczęśliwych, pełnych przygód lat. 
  Chociaż przez całe życie zmieniałam się bardzo szybko, a zmiany te szły w różne strony, to jedyne co zawsze we mnie trwało to chęć tworzenia, pisania, rysowania, śpiewu, tańca - to ta moja dusza, ta najprawdziwsza i najczystsza, która tak sądzę, pozostanie we mnie do końca życia.

Mogę stwierdzić jedno: im człowiek starszy tym mniej czasu ma na wszystko. Dlatego łudzę się, że będę miała kiedyś dłuższą chwilę dla siebie, a i tak nigdy nie mam na nic czasu :/
Na starość będę za tym tęsknić, tak  będzie ;D HAHA

A dziś kilka fotek z mojej wczorajszej wędrówki: Leszczyny-Gliwice-Chorzów-Siemianowice-Katowice-Rybnik-Leszczny ^^









2 komentarze: